Dobra atmosfera przekłada się na wynik
Drużyna Westovii rocznik 2008 po zwycięskim turnieju w Skrzyszowie, chciała podtrzymać dobrą passę i potwierdzić zwyżkującą formę. Na zaproszenie Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Gminy Iwkowa wybrała się na turniej – odbywający się równolegle na dwóch salach, tym chętniej że w grupie miała się zmierzyć z drużyną Wisły Kraków… Dnia 18 grudnia – w niedzielę rano ekipa Westovii wyruszyła w ponad 50 km trasę do Wojakowej. Na szczęście bramkarz – Leon Kukuś pomimo infekcji i niepełnej dyspozycji okazał się prawdziwym twardzielem. Przyjechał, grał jak natchniony – obronił rzut karny oraz strzelił gola – nie jako zawodnik z pola tylko pełniący swoją nominalną funkcję! Emocje wzbudziła już sama droga na turniej… było bardzo ślisko, chłopcy doliczyli się po drodze czterech samochodów które w wyniku poślizgu wylądowały w rowach. Niestety drużyna Wisły Kraków nie dotarła na turniej, a szkoda, bo nie tylko Westovia nastawiała się bojowo na tą konfrontację. Zaskoczeniem była hala, na której rozegrał się turniej, chyba chłopcy nigdy na tak małej nie grali – dodatkowo z jednej strony nie wybijano autów, tylko grano od drabinek w stylu hokejowym. Jak się później okazało część drużyn doskonale czuła się w takich warunkach (hala w Iwkowej, gdzie rozgrywała się bliźniacza część turnieju jest ponoć bardzo podobna), stosowała specyficzny system gry – wyrzut bramkarski pod bramkę przeciwnika – na co pozwala tak mała hala oraz częste strzały z dystansu.
W pierwszym meczu spotkaliśmy się z drużyną Piasta Czchów. Początek meczu udany – ładna bramka duetu Kondi – Filipek zakończona bramką tego drugiego, później podwyższenie wyniku po charakterystycznym dla siebie, mocnym precyzyjnym strzale Konrada Bielaka. Trzecia bramka dla Westovii autorstwa Karola Burzawy – kopia gola z poprzedniego turnieju – strzał z małej odległości po dośrodkowaniu. Wydawało się że jest po meczu, ale błędy, odrobina paniki oraz gol samobójczy sprawiły, że zrobiło się 3:3. Leon obronił karnego, a kolejno Kondi, Macios i Filip doprowadzili do końcowego wyniku 6:3 dla Westovii. Należy odnotować debiut Kacpra Dychtonia, który pomimo tego, że jest z rocznika 2011 u rywali wzbudzał popłoch jako „tajna broń” – był indywidualnie kryty i ciężko mu było uwolnić się od plastra. Ciekawie to wyglądało jak obrońcy, o ponad głowę wyżsi czujnie Go obserwowali i podążali za Nim jak cień. Uśmiech na twarzach obserwatorów bezcenny. W kolejnych meczach miał nawet szansę strzelić bramkę – zabrakło szczęścia i co oczywiste rutyny, ale co się odwlecze… Powodzenia Kacperku!
Drugi mecz w okrojonej o brakującą Wisłę grupie, to starcie z AP Elita Brzesko. Wynik 6:3 dla Westovii dokumentuje przewagę na boisku. Warto podkreślić bramkę Leona (bramkarza) po mocnym, odbitym od drabinek strzale z daleka oraz dwie bramki Filipa Marszalika – popularny „Fifa” spisywał się bardzo dobrze w ofensywie, ale również pokazał że potrafi sobie radzić w defensywie. Karol Burzawa błysnął strzałem w poprzeczkę z dystansu…
Druga faza turnieju to gra każdy z każdym pomiędzy czterema najlepszymi drużynami z hali Wojakowa. Pierwszy pojedynek z Błękitnymi Przyborów to dominacja Westovii. Wynik 8:1 wystarcza za cały opis, ale odnotujmy gola Maćka Janickiego, który wkłada ogromną ambicję w swoje poczynania, choć ostatnio brakowało mu szczęścia oraz ładna bramka z wolnego Maciosa. Do tego trzy bramki Kondiego oraz dwie Fify i kolejna Maciosa.
Drużyna AP Elita Brzesko zapowiedziała rewanż za przegrane spotkanie w grupie, ale skończyło się na przechwałkach… Kolejne zwycięstwo Westovii tym razem 5:1 to popis gry zespołowej. Szczególnie koronkowa akcja na 4:1 zakończona golem Filipa Dychtonia wzbudziła podziw i euforię na trybunach. Tutaj pozwolę sobie na mały komentarz do gry czołowych zespołów tego turnieju. Dostosowanie się do panujących warunków to oczywiście część futbolowego rzemiosła, ale gra w decydującej fazie turnieju przypominała grę, znaną przez osoby wychowane w czasach PRL – w tzw. „beki” albo w dwa ognie. Styl skuteczny na tej hali – ale nudny, przewidywalny i mało atrakcyjny dla obserwatorów. Bez zbędnej „napinki” można napisać że piłkarsko Westovia zdecydowanie się wyróżniała – starała się grać zespołowo i składnie. Do tego dążą i nad tym pracują trenerzy. Ostatni mecz, który decydował tylko o miejscu w grupie, bo awans do półfinału był już zapewniony zakończył się przegraną 5:3 z drużyną Dream Team Bochnia. Rywal strzelał bramkę, a Westovia wyrównywała – tak było do wyniku 3:3 – później mocne strzały z dystansu i rzutów wolnych przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść drużyny z Bochni.
Półfinał to starcie z drużyną Dunajca Zakliczyn – zwycięzcą rozgrywek w Iwkowej.
Przegrywaliśmy 2:0 – rywale także stosowali mocny wyrzut bramkarski i strzały z każdej pozycji. Wtedy tuż po wznowieniu gry Maciek Marek „huknął” z pełną mocą wprawiając w zdumienie bramkarza Dunajca. Niestety straciliśmy kolejne gole. Pomimo wyniku 4:1 podjedliśmy walkę – Kondi z Maciosem doprowadzili do wyniku 4:3 ale zabrakło czasu na wyrównanie.
W meczu o trzecie miejsce rewanż z drużyną Dream Team Bochnia – w pełni udany. Wygrana 6:3 hat-trick Filipa, gole Kondiego, Maćka Janickiego i Fify.
Wyróżnienie dla najlepszego strzelca dla Filipa Dychtonia, okazały puchar, imienne dyplomy oraz efektowne medale to żniwo tego turnieju.
Warto podkreślić sympatyczne przyjęcie przez gospodarzy turnieju, (Sławomirowi Zublowi dziękujemy za zaproszenie), dobrą organizację i ładną oprawę dekoracji najlepszych drużyn. Pomimo późnej pory powrotu do domów nikt nie żałował poświęconego czasu. Dziękują trenerzy Bartłomiej Kryczek i Jakub Marek.
Bramki dla Westovii:
Konrad Bielak – 11, Filip Dychtoń – 9, Filip Marszalik – 6, Maciek Marek – 6, Maciek Janicki – 2, Karol Burzawa, Leon Kukuś (bramkarz), Wojtek Dębowski – po 1. Skład uzupełnia Hubert Wałach i gościnnie Kacper Dychtoń.
Film: