Mocny weekend trampkarzy i młodzików

2005-soja

Ten weekend dla naszych chłopców był  pracowity i niestety znów z powodów regulaminowych drużyna musiała zostać podzielona na swoje roczniki. Rocznik 2004 wraz z kolegami z drugiej grupy rocznika 2005, tak jak to miało w poprzedniej kolejce udał się w sobotę na mecz trampkarzy do lidera naszej grupy, czyli  Nowej Jastrząbki, a drużyna młodzików pojechała w bardzo okrojonym składzie spowodowanego chorobami i kontuzjami na mecz do Starego Wiśnicza z tamtejszą drużyną czyli Szreniawą Nowy Wiśnicz. O ile wycieczka do Jastrząbki wydawała się zadaniem bardzo trudnym i każdy wynik oprócz zwycięstwa gospodarzy byłby na pewno niespodzianką, o tyle młodziki pojechały w roli faworyta. Pierwsze dwadzieścia minut meczu z Jastrząbką jednak wcale nie zwiastowały tego, że gospodarz tych zawodów ogra nas bezproblemowo. Doskonale współpracująca nasza obrona często łapała przeciwnika na offside starając się wyprowadzać kontrataki.  Taki właśnie akcja nieoczekiwanie dała nam prowadzenie. Wiktor Wojtanowski zagrał do Huberta Kozioła i sprytnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza gości. Ten wynik utrzymywał się jeszcze  przez kilka minut i była szansa na niespodziankę. W międzyczasie wyprowadziliśmy kolejny kontratak za sprawą Filipa Zegara jednak do strzelenia drugiej bramki zabrakło precyzji. W naszej obronie jak zwykle warunki dyktował Tomasz Czapnik wspierany przez Karola Bednarza, a także przez bocznych obrońców Kacpra Czarnowskiego oraz Michała Mnicha. W pomocy piłki miał rozdzielać Dawid Mikoś wspierany przez Huberta Kozioła  i Patryka Mleczko. Skrzydłami operowali Michał Radzik i Filip Zegar. W ataku zagrał waleczny Wiktor Wojtanowski. Wsparcie z ławki rezerwowych dawali Oliwier Jadach i Mateusz Gryboś. O ile pomysł na grę z rosłymi gospodarzami przynosił efekt to jednak można się było spodziewać, że ta pułapka się nie uda. Na nasze nieszczęście skończyło się to od razu utratą bramki. Jednak Jastrząbka miała swoje sytuacje też wcześniej, ale wspaniale broniący Oliwier Piwowarczyk  ratował nas przed utratą gola. Druga bramka była bardzo sporną sytuacją, gdyż ewidentnie nabita ręka pozwoliła opanować piłkę przeciwnikowi, który wykończył akcję. Trzecia stracona bramka była wynikiem złego wznowienia z piątego metra. Kiedy zaraz na początku drugiej połowy straciliśmy czwartą bramkę, to było widać że chłopcy trochę się podłamali bo nie mogli poradzić sobie z długimi susami przeciwnika. Mimo tego staraliśmy się jeszcze coś strzelić i okazje strzelecki ku temu były, a mieli je Hubert Kozioł, Dawid Mikoś, Wiktor Wojtanowski czy Filip Zegar. Jednak nie znalazły one drogi do bramki. Tak więc mimo dobrej gry i determinacji chłopców wynik odzwierciedlił bardziej warunki fizyczne niż umiejętności gry w piłkę. Choć oczywiście my też nie ustrzegliśmy się błędów po których straciliśmy co najmniej cztery  bramki, a gospodarz na to zwycięstwo zapracował na boisku. Drugim pojedynkiem naszych chłopców był wspomniany wcześniej mecz z Szrerniawą w Starym Wiśniczu. Na ten mecz niestety udaliśmy się bez zawodników rezerwowych, czyli podstawową dziewiątką. To że ten mecz będzie bardzo trudny było wiadomo od początku, choć byliśmy w roli faworyta to patrząc na wyniki drużyny przeciwnej, gdzie przegrywała większość meczy – to jednak były to porażki z niewielką różnicą bramek. Pierwsza połowa układała się bardzo dobrze, zaznaczyliśmy swoją przewagę stwarzając dogodne sytuacje i po strzałach Adriana Kużdżała i Daniela Wójtowicza w poprzeczkę do zdobycia bramki zabrakło niewiele. Konsekwentnie budowaliśmy akcje i bramka była kwestią czasu. I tak właśnie się stało Adrian Kochniarczyk wyłożył piłkę do Adriana Kużdżała, a ten pięknym strzałem zdobył bramkę na 1:0. Kiedy wydawało się, że to prowadzenie dowieziemy do końca tej połowy i zejdziemy do szatni prowadząc sędzia podyktował rzut wolny dla gospodarzy. Mimo muru z naszych zawodników pięknym strzałem popisał się zawodnik z Wiśnicza i dał wyrównanie gospodarzom do szatni. Chcieliśmy zagrać druga odsłonę podobnie i zaskoczyć rywala pod koniec meczu. Na początku drugiej połowy strzelać próbował Sebastian Koza, ale strzał z tak daleka nie mógł sprawić kłopotu bramkarzowi . Jednak po kilku minutach było już widać zmęczenie u naszych chłopców, a odległości między strefami były za  duże, co bezlitośnie wykorzystali  gospodarze grając prostopadłą piłkę na szybkiego napastnika.  Nasiąknięte boisko i padająca mżawka dodatkowo zabierała siły Westovii i to dało się odczuć w poczynaniach naszych zawodników. Kiedy jednak straciliśmy trzecią bramkę po podbramkowym zamieszaniu , to wiadomo było że w tym meczu  kontroli nad wynikiem już nie odzyskamy, gdyż  do końca  było mało czasu  i mało sił. Na zmniejszenie rozmiarów porażki szansę miał Antek Klepacki , lecz jego strzał także skończył na poprzeczce. Po przeciętnym meczu nie sprostaliśmy drużynie Szreniawy przegrywając ten mecz wyjazdowy.  Tak więc zawodnicy którzy zakładali, że po meczu z Iskrą i Szreniawą będziemy mieć sześć punktów. Muszą skorygować ten tok myślenia, ponieważ jak mecze pokazały nikt punktów za darmo nie dostarcza. Trzeba się wziąć w garść i  wrócić na właściwe tory.

Nowa Jastrząbka – Westovia Tarnów 9:1 ( 3:1)

Bramka: Hubert Kozioł

Westovia: Oliwier Piwowarczyk, Michał Mnich, Kacper Czarnowski, Tomasz Czapnik, Michał Radzik, Huber Kozioł, Patryk Mleczko, Dawid Mikoś, Wiktor Wojtanowski, Filip Zegar, Mateusz Gryboś, Karol Bednarz, Oliwier Jadach oraz trenerzy Bartek Klepacki i Paweł Soja.

Szreniawa Nowy Wiśnicz  –  Westovia Tarnów  3:1 ( 1:1)

Bramka: Adrian Kużdzał

Westovia: Oliwier Piwowarczyk, Jakub Soja, Daniel Wójtowicz, Szymon Jamróg, Antek Klepacki, Sebastian Koza, Adrian Kochniarczyk, Adrian Kużdżał, Wojtek Czabański oraz  trenerzy Paweł Soja i Bartek Klepacki

Opis / Paweł Soja /